Kolejne słowa to druga prośba, jaką cały Kościół, ale także każdy pojedynczy człowiek zanosi do Boga Ojca. Prosimy, aby Królestwo Boże, które pojawiło się na świecie w momencie przyjścia Jezusa Chrystusa, przyszło do nas także dziś, tu i teraz, a także na końcu czasów. O co prosimy, gdy w czasie modlitwy wypowiadamy słowa: „Przyjdź Królestwo Twoje”?
Panowanie Boga
W tej prośbie przede wszystkim uznajemy pierwszeństwo Pana Boga. Modlimy się, aby przyszło Jego Królestwo – nie nasze. Co to znaczy? Człowiek wypowiadając te słowa uznaje, że priorytetem w jego życiu staje się „panowanie Boga” – wola Boża staje się kryterium życia człowieka. Człowiek przyznaje Bogu rację i u Niego szuka wzoru życia, postępowania. To panowanie Boga wyraża się w tym, że każdy człowiek zgodzi się na to, aby On sam był Panem w sercu człowieka. Bogu nie chodzi o tłumy, o wielkie uroczystości na Jego cześć, ale o bardzo osobistą i autentyczną relację: człowiek – Bóg.
Hierarchia priorytetów
Jezus mówi do człowieka: Starajcie się naprzód o królestwo Boga, i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane (Mt 6,33). Te słowa wprowadzają w życie człowieka wierzącego „hierarchię priorytetów”, która staje się fundamentem dla jego działania i codziennej postawy. Prosimy o przyjście Jego królestwa. To wymaga wielkiej pokory, zgody na przyjęcie daru Bożego, dlatego Królestwo to przychodzi do człowieka, którego serce jest w stanie przyjąć pouczenie. To nie jest łatwe, dlatego ciągle o to prosimy. Ta prośba pogłębia się jeszcze bardziej, gdy spojrzymy na Jezusa Chrystusa. Ponieważ w prośbie tej prosimy, abyśmy potrafili szczerze naśladować Jezusa, Jego sposób życia, myślenia, mówienia, budowania więzi. Niemiecki teolog Reinhold Schneider wyraził to tymi słowami: Życie tego królestwa jest kontynuacją życia Chrystusa w Jego uczniach.
Czy Bóg wysłuchuje tej prośby?
Ktoś może się zastanawiać: Jak to jest z tą prośbą? Miliony ludzi na całym świecie wypowiadają te słowa kilka razy dziennie. Dlaczego więc w świecie ciągle jest tak wiele grzechu, cierpienia, braku przebaczenia? Papież Franciszek pokazuje, że odpowiedzi trzeba szukać w sercu każdego człowieka. Człowieka, który nadal ma serce zamknięte na Boga, na Jego prawo miłości, człowieka, który jest panem sam dla siebie. Dlatego tym bardziej powinniśmy z wiarą i ufnością wołać: Potrzebujemy Ciebie, Jezu; potrzebujemy, abyś wszędzie i na zawsze był Panem pośród nas!
Kolejnym „problemem” dla nas w zrozumieniu tej prośby może być bardzo powolny proces wzrostu Królestwa Bożego w świecie. Odpowiedzi należy szukać w Ewangelii. Jezus, mówiąc o Królestwie Bożym, porównuje je do ziarnka gorczycy. Jest ono najmniejsze, niemal niewidoczne, jednak gdy wyrośnie, staje się wielkim drzewem, schronieniem dla wielu stworzeń (Mt 13,31-32). To Królestwo „nie działa” w kategoriach czysto ludzkich, którymi tak często jest natychmiastowość, wielki rozgłos. Ono wzrasta w wielkiej cichości i pokorze: w sercu człowieka, który stara się słuchać Boga; w rodzinach, które dążą do świętości; w miejscach pracy, gdzie człowiek jest ważniejszy niż efekt i wyrobiona norma; we wspólnotach parafialnych, które razem tworzą grupę uczniów Jezusa. To jest mentalność Bożego Królestwa, które jest obecne pośród nas, może niewidoczne, tak bardzo małe, ale jest.
Jezus – jakim jest Królem? Jezus, który pokazuje, o co tak naprawdę chodzi we władzy.
Jeśli mówimy o królestwie, to warto wspomnieć także o Królu. W ostatnią niedzielę roku liturgicznego obchodzimy Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Możliwe, że wielu z nas w swoich głowach ma obraz Jezusa, który w pięknych szatach, z koroną na głowie, włada światem, mówi ludziom, co mają robić, mówiąc dosłownie: ma wszystko pod kontrolą. Jednak możemy się rozczarować. Dlaczego? Bo Ewangelia, którą czytaliśmy w tym dniu pokazuje nam Jezusa, ale w kompletnie innym „wydaniu”.
Jezus wisi na krzyżu, jest u kresu swojego życia, patrząc po ludzku, przegrał, nie ma żadnej władzy, nie mówiąc o byciu królem. Czy na pewno? Stojący pod krzyżem kapłani, żołnierze, a także zły łotr, zwracają się do Jezusa, wołając: „Królu!” Jednak tak naprawdę nie widzą w Nim żadnego króla. Oni wystawiają Jezusa na próbę, podpuszczają Go, aby zszedł z krzyża, skoro jest królem. Nie rozpoznają w nim króla, bo byli przekonani, że władzy człowiek używa najpierw przede wszystkim dla siebie. Prorok Izajasz powie, że myśli Boga nie są myślami ludzi i drogi Boga nie są drogami ludzi (Iz 55,8). Dlatego królowanie Jezusa było zakryte przed żołnierzami, kapłanami, złym łotrem. Oni myśleli, że Jezus – Król, wybawi sam siebie. A Jezus w tym momencie pokazuje, jak bardzo kocha człowieka. On nie używa swojej władzy dla samego siebie. Wręcz przeciwnie. Tak bardzo, że zapomina o samym sobie, oddając swoje życie, jak Dobry Pasterz, jak Dobry, najdoskonalszy Król.
Jedyną osobą, która rozpoznaje w Jezusie Króla, jest dobry łotr. On mówi do Jezusa: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa (Łk 23,42). On prosi, aby Jezus – Król, okazał mu swoją miłość, swoją władzę, którą może uczynić wszystko. To jest władza w Bożych oczach, władza miłości, która jest po to dana, aby okazywać miłość tym, którzy są nam powierzeni. Jezus, Jego bycie Królem powinno być jedynym i podstawowym odniesieniem dla każdej władzy w świecie. Dla rodziców, pracodawców, duchownych.
Modlitwa i naśladowanie
W Liście świętego Pawła do Rzymian czytamy: Niechże więc grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele (Rz 6,12), a Ewangelista Marek przypomina nam, że Jezus nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu (Mk 10,45). Módlmy się wytrwale, aby Królestwo Boga stawało się obecne między nami. I prośmy Chrystusa, abyśmy na Jego wzór, kierowali się miłością do drugiego człowieka, duchem służby, niezależnie od tego, jaki on jest.
dk. Mateusz Wielgosz