

SPOTKANIE Z KS. JANEM RADONIEM – MISJONARZEM W KAZACHSTANIE
30 października 2025 roku na zaproszenie Stowarzyszenia Rodzin Katolickich (SRK) – przybył do naszej parafii Misjonarz z Kazachstanu i w czasie spotkania w Domu Katechetycznym oraz w kazaniu podczas Mszy świętej wieczornej opowiedział o posłudze misyjnej w tym kraju a także innych krajach byłego ZSSR.
Ks. Jan Radoń w młodości grał w kosza w Polonii Przemyśl i mógł wieść spokojne życie w Polsce a wybrał służbę misyjną i przez 32 lata jest oddany ewangelizacji w krajach wschodu. Ks. Jan Radoń od 1993 roku pełnił posługę na Ukrainie (Dolina, Kolomyja, Zabłotów). Od samego początku Koło SRK towarzyszyło DRODZE MISYJNEJ Ks. Radonia, wspierając go modlitwą i ofiarami. W czasie naszych pielgrzymek na Ukrainę, odwiedzaliśmy Zabłotów i byliśmy świadkami różnorodnych trudności, które trzeba pokonać, aby głosić Słowo Boże w tamtych warunkach i zbudować Kościół, zarówno duchowy jak i materialny. Całkowite zniszczenie świątyni w Zabłotowie wymagało zdobycia wielu środków. Odmienność religijna i totalny ateizm pokomunistyczny wymagał od Księdza przezwyciężenie trudności mocą Chrystusową, mocną wiarą i miłością do wiernych odmiennych religijnie i kulturowo.
W latach 2007 – 2015 pełnił posługę w Federacji Rosyjskiej (dalekiej Kamczatce i Magadanie, (miasto na końcu świata), nad morzem Ochockim. Tam zetknął się z przerażającą historią kołymskich łagrów GUŁAG-u i spotkał ostatnich świadków tamtych czasów, męczenników sowieckich obozów. Specyfika Magadanu i w ogóle całej Kołymy związana jest z historią łagrów — zarówno tych, które działały w czasach caratu, jak również pod rządami Stalina. To właśnie w czasach II wojny światowej i tuż po niej na Kołymę zesłano najwięcej ludzi. Nie byli to zwykli więźniowie. Większość osób uwięzionych w obozach kołymskich byli to tzw. „polityczni”, „ludzie ostatniej stacji”. Więźniowie polityczni, oprócz tego, że byli skazywani nawet na 25 lat najcięższych robót w łagrach, byli sklasyfikowani jako „wrogowie narodu”. Dlatego po śmierci Stalina, a nawet po późniejszym zlikwidowaniu obozów i oficjalnym zniesieniu systemu łagrowego przez Federację Rosyjską, większość więźniów została na Kołymie. Wrócili do Magadanu, który pierwotnie był ich portem i punktem tranzytowym. W taki właśnie sposób, w latach dziewięćdziesiątych, powstało miasto. Ludzie wrócili do Magadanu, ponieważ port był najcieplejszym miejscem na Kołymie. Wciąż nie wiadomo, ile istnień pochłonęła Kołyma. Są oczywiście prowadzone badania, jednak część dokumentów została zniszczona. Na pewno ponad 2 mln ludzi pracowało w obozach kołymskich i większość z nich nie żyje. Można więc powiedzieć, że ziemia Kołymy ma w sobie kości milionów ludzi.
W 2015 roku, w związku z odmową Federacji Rosyjskiej na pełnienie posługi religijnej w tym kraju Ks. Jan udał się do Kazachstanu, gdzie początkowo był proboszczem w Pawłodarze – dużym mieście liczącym ponad 300 tysięcy mieszkańców, a obecnie pełni posługę proboszcza w mieści Lisakov (miasto w tej samej diecezji, ale odległe ponad tysiąc kilometrów od Pawłodaru). Jest to miasto wielonarodowościowe (poniemieckie), liczące około 20 – 30 tysięcy mieszkańców. Przez ten teren prowadziły trasy powrotu Polaków zesłanych na Sybir z Armią Andersa i groby oraz miliony kości znaczą te szlaki. Obecnie powroty Polaków z Kazachstanu to proces repatriacji, który trwa nadal i obejmuje potomków polskich zesłańców, którzy są objęci programami wsparcia państwa polskiego. Jest to proces bardzo powolny i napotykający na różnorodne ograniczenia, trwający nawet kilka lat. Wśród osób oczekujących na powrót, wielu to potomkowie osób zesłanych tam w czasach stalinowskich, którzy mimo lat życia na emigracji zachowali polską tożsamość.
Marta Przewor, zdjęcia Wiktor Bednarczuk



